Ty. Jeden z najlepszych siatkarzy na swojej pozycji. Szczęśliwy mąż, ojciec, brat, syn, przyjaciel. Można powiedzieć, że masz wszystko. Zajmujesz się ukochaną siatkówką, która pozwala ci dostatnie żyć. Masz piękną, mądrą, przesympatyczną i przede wszystkim wierną i oddaną żonę. Owocem waszej miłości jest kilku miesięczny synek. Nie martwisz się o rachunki, o załatwienie formalności kredytowych, bo zwyczajnie ich nie potrzebujesz. Ty jedynie chcesz miłości, szczęścia, zrozumienia. Wydaje się, że jesteś cholernych szczęściarzem, lecz prawda jest zgoła inna.
Jesteś siatkarzem, który gra bez radości, pasji. Jesteś mężem, lecz twoje małżeństwo po urodzeniu się waszego dziecka stanęło w miejscu. Twój syn prawie w ogóle nie ma z tobą kontaktów, bo zwyczajnie wolisz całe dnie siedzieć na hali, niż bawić się z nim, uczyć pełzać po kocyku. Przyjaciół straciłeś, wyjeżdżając z kraju do jednego z najlepszych klubów na świecie, by zacząć się rozwijać. Wyjechałeś, by móc w spokoju spłacić zaległość kredytową zaciągniętą na budowę wymarzonego w dzieciństwie domu. Czy znając prawdę, ludzie również powiedzieliby, że jesteś tym cholernym szczęściarzem?
Stoisz w przedpokoju wynajmowanego przez włoski klub mieszkania. Słyszysz płacz dziecka. Nie wiesz jak zareagować. Nie umiesz zajmować się dziećmi. Nie chciałeś się tego nauczyć mimo wielkich próśb Klaudii, namowy Łukasza, reprymendy ze strony Marceliny. Mówiłeś, że przyjdzie jeszcze na to czas. Wolałeś iść na halę i zgrywać się z nowymi kolegami z drużyny, a wieczorem integrować się z nimi w nocnych klubach. Myślałeś, że tego właśnie potrzebuje twoje dziecko. Myślałeś, że wystarczy to, że dzięki tobie jest na świecie, że ma na wszystko pieniądze, że nie będzie musiało się o nic martwić, ale nie myślałeś wtedy, że będzie potrzebowało ojca.
- Chodź Kubuś - wyciągasz ręce w jego kierunku. Mały zamiast wesoło się zaśmiać, jeszcze głośniej płacze za matką, która minutę temu wyszła z domu, stawiając cię przed faktem dokonanym. Masz zająć się synkiem przez całe popołudnie, gdyż jedzie do centrum handlowego, by wreszcie kupić sobie jakieś nowe ubrania w rozmiarze przed ciążą. - Jestem twoim tatą... - załamujesz się. Zdajesz sobie sprawę, że twój własny syn cię nie zna i boi się ciebie. Na stole znajdujesz rozpiskę, co robić, by wszystko było w porządku.
Przepraszam, że robię to w ten sposób, ale inaczej nie mogę.
Musisz przestać bać się własnego dziecka, a i Kuba przestanie bać się ciebie.
Po pierwsze: spróbuj się z nim bawić. Nie zrażaj się jego płaczem. Zawsze płacze, ale naucz się z nim porozumiewać, aby przestał.
Po drugie: musisz go nakarmić. W kuchni wszystko masz naszykowane. Wystarczy tylko jak wyjmiesz z podgrzewacza i łyżeczką trafisz do jego buźki.
Po trzecie: przewiń go. Nie bój się, Nic mu nie zrobisz, na dodatek on ci jeszcze pomoże.
Po czwarte: bądź sobą.
Kocham Was najbardziej na świecie :*
Klaudia.
Robisz wszystko zgodnie z jej planem. Po kilkunasty minutach Kubuś wreszcie śmieje się z tego co robisz. A robisz dziwne rzeczy. Stoisz na jednej nodze, udajesz jaskółkę, śpiewasz piosenką zapamiętaną jeszcze z przedszkola. Jesteś sobą. Nie udajesz poważnego, opanowanego Fabiana, lecz wygłupiasz się przed własnym dzieckiem. Niezdarnie próbujesz trafić łyżeczką do jego małych ust. Za pierwszym razem zupka ląduje na kaftaniku, za drugim na dywanie, a za trzecim na twojej własnej koszulce. Nie zrażasz się. Z łyżeczki robisz samolot i tym sposobem dziesięć minut później wypinasz dumnie pierś, gdyż cała miseczka jest pusta, a Kuba uśmiechnięty.
- To teraz najgorsze - delikatnie bierzesz go w ramiona, kładziesz na przewijaku i próbujesz przypomnieć sobie, jak robi to twoja żona. Jesteś z siebie zadowolony widząc małego szkraba w czystych ubrankach. - Żałuję... Tak wiele już straciłem z twojego życia, synku...
Po godzinie zabawy kładziesz się z nim na piersi na kanapie i zaczynasz nucić kołysankę, która płynęła z ust seniora Drzyzgi. Nie rejestrujesz momentu, gdy mały zaczyna równo oddychać, ani tego, w którym sam zasypiasz. Budzą cię dopiero słowa wypowiadane z ust żony...
- Jestem z ciebie dumna, skarbie... Kocham cię...
Zdajesz sobie dopiero teraz sprawę z tego, że byłeś głupi. Nie chciałeś zajmować się własnym dzieckiem, straciłeś jedne z najważniejszych momentów z jego życia. Nie byłeś przy nim, gdy brał pierwszą kąpiel, nie nosiłeś go po nocach na rękach, byleby przestał płakać, a przy okazji żebyś i ty mógł się wyspać. Nie chciałeś być prawdziwym ojcem. Nie byłeś na to gotowy, mimo że jesteś już przecież ponad dwudziestopięcioletnim mężczyzną. Ale zmienisz się. Wiesz, że można cię nazwać spełnionym mężczyzną. Dorosłeś...
~*~*~
Taki tam mały jednoparcik o Klaudii, Fabianie i ich synku z "Przeszłości". Tam nie mieli własnych części, bo brylowała Marcelina i Łukasz, ale teraz mnie coś naszło i napisałam.
To nie jest takie czystko kolorowe, jak poprzednie historie, ale wpadło mi do głowy i przez godzinę udało mi się napisać ;)
Teraz taka ważna informacja. Maniek zniknęła ze świata blogowego i na razie nawet ja nie wiem kiedy wróci i czy w ogóle wróci. Nie będą pojawiać się teraz jej epizody ;(
Pozdrawiam,
Dzuzeppe :*
Faceci już tacy są. Dzielą się oni na dwie grupy. Jedni kiedy urodzi in się dziecko nie mogą przestać o nim myśleć. Są tak podekscytowani jak pedofil w sklepie z zabawkami. Ale jest też ta druga grupa, która musi jak najszybciej dorosnąć i stać się prawdziwym facetem, gdyż nie potrafią cieszyć się swoim dzieckiem.
OdpowiedzUsuńFabian wywiązał się z obowiązków i teraz będzie już tylko lepiej.
Pozdrawiam,
Camilla. :*
Po twoim powiadomieniu tak mi właśnie przemknęła przez głowę myśl że chodzi o tego Fabiana i tą Klaudie. Jak widać ta myśl była dobra. I mnie czasami kusi by napisać onpartówkę o bohaterach moich zakończonych opowiadań. Cóż ja rozumiem Fabiana bo sama na dzisiaj mam podobny stosunek do dzieci, jakoś one mnie przerażają. Fabiana to wszystko zaczęło przerastać i niestety zamiast porozmawiać z Klaudią to wolał od niej i od Kuby ciekać. Dzieci jednak wybaczają wiele, takie maluszki wszystko. Wystarczyło jedno popołudnie by Drzyzga odnalazł się w roli taty a Kuba wreszcie poczuł co to znaczy mieć tatusia.
OdpowiedzUsuńNo cóż nie każdy mężczyzna potrafi wejść w rolę ojca. Dobrze, że Fabian powoli oswoił się z ojcostwem, bo niektórzy nawet po latach mają kiepski kontakt ze swoim dzieckiem i wolą je podrzucić dziadkom byle mieć je z głowy. Niestety znam takich:(
OdpowiedzUsuńCiekawe :) Nie sądziłam , że Fabian może nie chcieć zajmować się własnym synem. Postępowanie Klaudii sprawiło, że Żałował tego ile stracił.
OdpowiedzUsuńGdyby nie Klaudia to dalej by nie wiedział. Dużo już stracił :( Dobrze, że się. opamietał :) Kocham to jak pieszesz i twoją wyobraźnię :* Czekam na. nastepny /Kari :*:*:*
OdpowiedzUsuńNo, gdyby nie Klaudia to Kuba nie wiedziałby, że ma ojca... i dobrze, że Fabio się ogarnął. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Fabian tyle czasu nie był z synem, nie cieszył się jego narodzinami, nie próbował go poznać. Żył obok niego i myślał, że tak jest dobrze dla niego samego i Kubusia. Efektem tego było to, że własne dziecko się go bało kiedy został z nim sam. Ważne, że wie już iż źle postępował i naprawia błąd :)
OdpowiedzUsuńKiedyś trzeba dorosnąć. Niestety faceci są co najmniej 3/4 lata do tyłu w stosunku do nas. Strach pomysleć co by było gdyby Klaudia nie podjęła tak drastycznych ruchów. Lepiej poźno niż wcale, więc cieszmy się że Fabi zrozumiał swój błąd.
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM
WINIAROWA:)
Podziwiam Klaudię, że akceptowała jego wybryki, jego brak zainteresowania dzieckiem. Nie wyobrażam sobie, że mógł wybierać kolegów i halę niż własną rodzinę. Okej wiadomo siatka - praca i pasja, ale określone godziny mógł spędzać a nie ponad miarę. Nie mam nic przeciwko wyjściu z kolegami, bo nie możemy się zamknąć we własnym świecie tylko. Późno dorósł, ale ważne, że w ogóle!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Przeczytałam wczoraj lecz nie miałam jak skomentować. Teraz się za to biorę :)
OdpowiedzUsuńFabian jest tu prawdziwie ukazany. Przedstawia jednego z myślę, że wielu mężczyzn, którzy właśnie tak się zachowują po urodzeniu się dziecka. Nie są dojrzali, gotowi itd. Szkoda, że tak jest, ale niestety to prawda. Sama znam kilku takich mężczyzn, ale na szczęście każdy z nich po jakimś czasie się zmienił.
Klaudia postąpiła świetnie. Wręcz zmusiła Fabiana do zaopiekowania się ich dzieckiem. Dziwnie to brzmi, bo jak żona może zmuszać męża do opieki nad ich własnym potomkiem, prawda?
Dobrze, że Drzyzga się opamiętał i dał sobie radę. Jakoś mu poszło a Klaudia była z niego dumna. Heh, on z siebie też i cieszę się, że żałował tego, iż tak postępował!
Pozdrawiam :*