piątek, 13 grudnia 2013

9. "Bo ona jest jedynym skarbem, którego nie mogę mieć..."


Masz dosyć zbliżającej się wielkimi krokami zimy. Najchętniej zamknąłbyś się w rodzinnym domu i nie wychodził stamtąd, dopóki nie zapomnisz o niej. Doskonale pamiętasz każdą rysę jej twarzy, kształt jej dłoni, odcień zieleni jej oczu, barwę jej aksamitnego głosu. Pamiętasz wszystko. Gdy tylko przymkniesz oczy, widzisz to, jak przekroczyła mury bełchatowskiej Energii. Doskonale pamiętasz, jak jej szpilki stukały o wewnętrzne płytki. Doskonale pamiętasz, jak wiatr rozwiał jej długie rude włosy. Doskonale pamiętasz, jakim uśmiechem obdarzyła wszystkich przebywających w holu. Doskonale pamiętasz, jakie myśli przebiegły ci po głowie w tym momencie.

Cieszyłeś się jak małe dziecko, gdy okazało się, że będzie pracować jako masażystka. Marzyłeś o tym, by jak najszybciej skończyć trening, pognać do jej gabinetu i poczuć na swoich plecach dotyk jej dłoni. Niestety przez pierwszy miesiąc nie miałeś z nią prawie kontaktu. Jako jedyny nigdy nie byłeś przypisany jej dłoniom, a waszemu staremu masażyście. Choć raz chciałbyś poczuć jej dłonie na swoich plecach. Chciałbyś poczuć, jak sprawia ci ból, wbijając paznokcie w skórę. Chciałbyś widzieć jej rozbiegany wzrok, gdy zawisłbyś nad nią i dawał największą możliwą przyjemność. Chciałbyś słyszeć jej krzyki, gdy poruszałbyś się energicznie w jej wnętrzu. Chciałbyś móc całować ją w każdej następnej chwili swojego życia, a nie możesz nawet spokojnie spojrzeć w jej oczy.

- Ty do mnie? - słyszysz po raz pierwszy jej głos. Głos ze wschodnim akcentem. Nie zorientowałeś się nawet, że jej uroda również jest słowiańska, lecz nie polska.
- Mirkowi się syn rodzi i nie zdążył się mną zająć... - uśmiechasz się. - Tak w ogóle, to Andrzej jestem.
- Aisha... - podaje ci dłoń. Pierwszy raz możesz poczuć delikatność jej skóry. Od czubka głowy o koniuszków palców u stóp czujesz przechodzący prze twoje ciało dreszcz. - Rozbierz się i połóż na kozetce - powoli zdejmujesz swój treningowy podkoszulek, odsłaniając idealnie wyrzeźbiony tors. Specjalnie stanąłeś przodem do kobiety. Chciałeś, żeby jej wzrok zawiesił się na twoich mięśniach, chciałeś, żeby zrobiło się jej gorąco, chciałeś, by poczuła, że cię pragnie. Chciałeś ją po prostu zdobyć.
- Spodnie też? - pytasz zalotnie, a nie słysząc odpowiedzi delikatnie zsuwasz dresy, ukazując kości biodrowe.
- Nie, nie! - wręcz krzyczy i popycha cię lekko na kozetkę, na której się kładziesz. - Połóż się na brzuchu - wykonujesz jej prośbę.

Po chwili czujesz, jak jej delikatne dłonie dotykają twojego karku, jak powoli zmierzają w dół, jak zmysłowo muskają twoją skórę, jak lekko ślizgają się po twoich wyrzeźbionych ramionach. Dzięki zamkniętym oczom możesz widzieć całkowicie inne realia. Ty, ona i twoja przytulna sypialnia. Ona przygwożdżona do twojego miękkiego materaca, ty wiszący nad nią kilka centymetrów. Jej błogo zamknięte oczy, rozchylone usta, dłonie zaciskające się na prześcieradle, szybko unosząca się klatka piersiowa, kręgosłup wyginający się niczym struna, przyspieszony oddech i te słodkie rumieńce, takie jak te, które pojawiły się w momencie, gdy zdjąłeś koszulkę. Krótka chwila, gdy jej dłonie dotykały twojego ciała, a ty już potrafiłeś nie tylko wyobrazić sobie wasze zbliżenie, ale i całe życie. Widziałeś trójkę dzieci, dwa duże psy, wielki dom na obrzeżach miasta, przepiękny ogród. I was samych. Razem.

- Może to głupie, ale miałabyś ochotę na kolacje? - pytasz, zakładając swoją podkoszulkę, uśmiechając się przy tym najładniej, jak tylko potrafisz.
- Może bym chciała, ale na coś super smacznego i kalorycznego, bo jestem strasznie głodna.

Jej uśmiech wywołany przez twoje żarty jest jak lek, który ulecza twoje zmęczenie. Jej widok pozwala ci przetrwać przez pierwszy miesiąc sezonu w jak najlepszej formie. Jej dotyk sprawia, że zapominasz o bożym świecie i czujesz, jakby na te kilka minut świat stawał w miejscu. Cała ona sprawia, że chcesz być bliżej, bardziej, mocniej. Chcesz poznać ją i spędzić z nią zdecydowanie więcej czasu niż dwadzieścia minut dziennie. Dość często proponujesz jej wspólne kolacje, wypady na pizze, noce spędzone w klubach. Unosisz się kilka metrów nad ziemią, gdy z uśmiechem mówi, że chętnie się z tobą ponownie spotka. 

Jednak ostatni miesiąc nie jest już taki kolorowy. Od początku listopada zdecydowanie unika cię, nie chce, byś to do niej przychodził na masaże, nie chce, byś się do niej uśmiechał, nie chce, byś mówił, jak pięknie wygląda. Nie chcę mieć z tobą kontaktu. Zwyczajnie cie zbywa, wymiguje się nawet przed zwykłą rozmową. Po dzisiejszym treningu masz ochotę zostać na sali i uderzać w niebiesko żółtą Mikasę z całych sił. Tak również robisz. Dziś ponownie cię zbyła. Powiedziała, że ma już plany na wieczór, że nie chce mieć z tobą nic wspólnego. Wyżywasz się. Złość wylewasz na piłkach, które rozrzucone po chwili są już po całej sali. Siadasz na chwilę na parkiecie. Myślisz... Wyjście jest tylko jedno. 

Szybko zbierasz piłki do kosza, bierzesz prysznic w opustoszałej szatni, przebierasz się w zwykłe ciuchy, pakujesz wszystko do torby i wychodzisz z pomieszczenia. Musisz powiedzieć dziewczynie, co do niej czujesz. Musisz choć raz nie stchórzyć i pokazać na czym naprawdę ci zależy, b na tej drobnej Białorusince ci zależy. Nie wiesz, czy może już wyszła do swojego mieszkania, czy może jeszcze sprząta w gabinecie. Idziesz długim korytarzem, a do twoich uszu zaczynają docierać dziwne dźwięki. Podchodzisz do drzwi, lekko je uchylasz i już po chwili okropnie tego żałujesz. Widzisz kobietę, którą mógłbyś pokochać i kolegę z zespołu. Pieprzących się na tej samej kozetce, na której ty dwa miesiące wcześniej wyobrażałeś sobie przyszłość.

- I love you - słyszysz jego zachrypnięty głos.
- I don't belive in love, Niko... You only want me... 
- Mayby... But you're special...

Nie możesz wytrzymać więcej słuchanie tego, jak jęczą, jak mówią sobie czułe słówka. Nie potrafisz znieść tego, że tak bardzo cię zraniła. Zrobiła to nieświadomie, ale ty i tak cierpisz. Siedzisz na ławce przed halą, patrzysz się w niebo i w myślach wyzywasz od najgorszych parę kochanków. W dłoni gości tak dobrze ci znana butelka wódki, którą co chwile przysuwasz do ust i przechylasz, by drażniący podniebienie płyn przedostał się do twojej krwi, byś mógł choć na chwilę zapomnieć. Zdajesz sobie sprawę, że ona jest jedynym skarbem, którego nie możesz mieć...

- Nie rób tego, nie upijaj się przez kobietą, która nie jest tego warta, nie marnuj sobie życia...
- A kim ty niby jesteś, żeby mi to wszystko mówisz, co? - stajesz na przeciwko brunetki i mierzysz ją wzrokiem, lekko się chwiejąc. Zauważasz jak pięknie jej niebieskie oczy błyszczą się ulicznym oświetleniem. Górujesz nad nią wzrostem, mimo tego, że wydaje się być ponadprzeciętnie wysoka. - Skąd cię kojarzę?
- Bo pracuje w tym samym miejscu co ty, tylko kto by tam zwracał uwagę na poczciwą recepcjonistkę, nie? - ironizuje. - Uwierz mi, ona nie jest tego warta... - wzdycha i wpatruje się w gwiazdy, które wyjątkowo są widoczne na bełchatowskim niebie. - To nie był ich pierwszy raz...
- Skąd wiesz?
- Bo to ja wychodzę z hali najpóźniej i przeważnie widzę i słyszę, jak się zabawiają... Gdzie mieszkasz? - patrzysz zaskoczony na dziewczynę. - No chcę cię podwiesić, bo w takim stanie nie pozwolę ci prowadzić tego cacka, które niedawno kupiłeś - łapie cię za dłoń i ciągnie w stronę parkingu. - No przecież cię nie wykorzystam, chodź. Tak w ogóle, to Magda jestem... Zaufasz mi?
- Nie mam wyboru... Andrzej...

Pozwalasz podwieść się pod sam blok, odprowadzić pod same drzwi i pocałować w policzek na pożegnanie. Ale nie pozwalasz już jej odejść. Prosisz cicho, by została i po prostu była za ścianą. Zgadza się po chwili. Jesteś spokojny, gdy leżąc na kanapie, opowiadasz jej ostatnie miesiące, twoja głowa spoczywa na jej kolanach, a jej dłonie delikatnie mierzwię ci włosy. Nigdy tego nie lubiłeś, a w tej chwili tak strasznie ci się to podoba. Tak samo jak cała dziewczyna, która jej zwykła, lecz ciebie trafiła chyba strzała Kupidyna. Unosisz głowę, przyciągasz jej twarz do siebie i najdelikatniej całujesz.

- Dziękuję... Jesteś chyba moim prezentem mikołajkowym... 
- Prezenty ma się na zawsze, a ja kiedyś zniknę...
- Uprzednio powodując, że będę szczęśliwy...
- To już zależy od ciebie... To twój wybór....

~*~*~

Cześć Wam :*
Jeśli pokręciłam coś w angielskim, to przepraszam.
Cała ta historia powstała w zasadzie jedynie dzięki piosence Magmy.
Jakoś tak dawno nie pisałam, wiec pomysł przyszedł i od razu napisałam:D
Nie mówię, jak się skończyło, bo to już wasza wyobraźnia musi ułożyć scenariusz, czy Magdzie i Andrzejowi się udało, czy była na długo tym jego prezentem...
Spodobało się?
Dedykowana tym, które są od dawna i w każdej chwili mogę się do nich odezwać. :*
Jeszcze dziś Pozory, jutro Sobotnia, a w niedzielę Add me wings.
Pozdrawiam :*:*

9 komentarzy:

  1. BOOOOOOOOSKIE ;3
    Jak ona mogła to mu zrobić :C
    jeszcze mojego biednego Andrzejka :D
    mam nadzieje że dalej napiszesz jeszcze jak potoczy sie ich los :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O proszę jak to można zakochać się w normalności i skromności. Wielu mężczyzn powinno tak jak Andrzej przestać lecieć na to co świeci i gra. Czasami bardziej wartościowe jest to co nie rzuca się w oczy.
    To mój ulubiony jednopart tutaj, choć nie przepadam za Wroną i fizycznie mi się nie podoba. Chodzi o treść. Niesamowicie mi się podoba!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku, jejku, jejku *o* To jest po prostu PIĘKNE <3
    Uwielbiam Wronę, uwielbiam Magdę, uwielbiam ten jednopart :D
    Mam nadzieję, że opiszesz nam dalsze losy tej dwójki ;)
    Ściskam A. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. No to niezły numer wykręciła Białorusinka :D Ja bym tą dwójką gołymi rękoma zamordowała! Okej, rozumiem. Ona nic nie wiedziała, że Andrzej ją podrywa, ale mogła się skapnąć, przecież dawał jej "tajemnicze" znaki, nieprawdaż?
    Opowieść tak wspaniała, że brak mi słów <3 Ten twój Andrzej to taki seksiak XD Ja tam nie mogę narzekać, on zawsze nim nim był i jest (:
    Całuje, Maniek :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam obrzydzenie do tego typu kobiet i tylko szkoda Andrzeja że tak długo został pod jej urokiem. Zwodziła go, robiła nadzieję a na boku zabawiała się pewnie z połową drużyny. Mam nadzieję ze Wrona doceni dar od losu jakim może być Magda. Czasami takie niepozorne dziewczyny dają o wiele więcej szczęścia niż takie jak Aisha

    OdpowiedzUsuń
  6. Chociaż raz kobieta nie jest tzw "Mary Sue" i też ma jakieś wady.
    Oby Andrzej nie spartolił sprawy z Magdą, bo Mikołaj może mu nie spraawić drugiego takiego prezentu

    OdpowiedzUsuń
  7. zostałaś nominowana do Nagrody Liebster Blog Award :) więcej informacji tutaj: http://zmartwieniami.blogspot.com/p/blog-page_14.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Wrona jak większość mężczyzn ulokował źle swoje uczucia, a później cierpi. Latał cały czas za Białorusinką, a recepcjonistki, która codziennie siedzi najdłużej nie zauważał, bo była zwykłą dziewczyną. Czasami ta zwykłość to nieoszlifowany diament :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No właśnie 'zwykłych' osób się nie zauważa, dopóki nam nie pomogą i nie zauważymy ich niezwykłości.
    Piosenka, którą jak najbardziej lubię :D
    Zauroczenie odwzajemnione, więc mogę mieć nadzieję, że szczęśliwe zakończenie :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń