niedziela, 24 listopada 2013

8. Utraciłeś mnie kochanie...



Od zawsze marzyłam o życiu, jak o pewnej szczęśliwej, niekończącej się bajce. Od zawsze w mojej głowie nocami, gdy leżałam w łóżku, rodziły się pomysły na to, jak będzie wyglądał mój ślub. Raz miało być to we wrześniu, raz w czerwcu, a kiedyś nawet marzyłaś o ślubie w grudniu, kiedy za oknem sypał by śnieg, a uliczki oświetlone byłyby tysiącem kolorowych lampek. Szłabym wtedy w białej sukni i wdzianku z ciepłego materiału przez kościół, a ty czekałbyś na mnie pod ołtarzem. Uśmiechnięty, przystojny, zrelaksowany, kochający mnie z całego serca. A wokół naszej dwójki rozmyte sylwetki krewnych, przyjaciół, obcych ludzi, którzy przyszli na ślub sławnego siatkarza.

- Wyjdziesz za mnie?
- Wytrzymasz ze mną? Z kobietą, która od zawsze nienawidziła facetów, która od zawsze była wredna, która nigdy nie dała się pokochać?
- Mi się dałaś... Kocham cię i chcę spędzić resztę życia z Tobą.

Doskonalę pamiętam ten moment. Zabrałeś mnie wtedy na święta w góry, do Szczyrku. Dostałeś kilka dni wolnego, powiedziałeś, że mam się spakować i pojechaliśmy. Razem. Pierwszy raz czułam się, jak księżniczka. Księżniczka w twoich ramionach. Ciekawe czy pamiętasz jeszcze naszą Wigilię. Kolację w salonie właścicieli pensjonatu. Sami nas zaprosili, a my na to przystaliśmy. Ciekawe czy pamiętasz, jak starsza pani powiedziała o nas "cudowne przyszłe małżeństwo". Bo ja pamiętam. Pamiętam tak jak każde słowo przez ciebie wypowiedziane tamtego wieczora, jaki i nocy, gdy powiedziałeś, że pragniesz, żebym została twoją żoną. Ja to wszystko pamiętam.

- Tak, wyjdę... Masz sprawić, żebym nie mogła przestać o Tobie myśleć.

Potem wyjechałeś sam na rok do Surgutu, by grać w tamtejszym Gazpromie. Ja nie mogłam. Musiałam zostać w Polsce, żeby skończyć studia. Przylatywałeś do mnie i spędzaliśmy wtedy jak najwięcej czasu razem. Godzinami rozmawialiśmy o tym, jak będzie wyglądać nasz ślub, jakie kwiaty będą na stołach, jaki odcień bieli będzie mieć moja sukienka, jaki będzie mieć dekolt. Kochałeś mnie, więc wszystkim zajmowałam się ja. Jeździłam po Polsce w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca na naszą uroczystość. Kiedy wróciłeś po sezonie wszystko było dopięte już na ostatni guzik. Data ślubu ustalona była na 5 wrzesień 2007 roku. To właśnie do tego czasu grałeś w Jastrzębskim.


I am done
 Smoking gun
 We've lost it all
 The love is gone 

She has won 
Now it's no fun
 We've lost it all 
The love is gone 

- Musimy porozmawiać - stwierdziłeś, wchodząc do mieszkania, które wynajmowaliśmy w Jastrzębiu.
- O czym? - zapytałam.
- Będę ojcem...
- No ciekawe z kim, bo ja się akurat jeszcze dziecka nie spodziewam - zaśmiałam się prosto w jego twarz. Nie był to jednak szczery śmiech, lecz histeryczny. - Jak to zostaniesz ojcem?!
- To nie tak, kochanie...
- Co nie tak?! Człowieku, zdradziłeś mnie, a na dodatek zrobiłeś jakiejś kobiecie dziecko! Co tu jest nie tak?! Chyba wyłącznie ja! - trzasnęłam drzwiami i wybiegłam na ulice.

Zniszczyłeś wszystko. Całą naszą magię. Całych zakochanych i szczęśliwych nas. Zniszczyłeś wszystko dosłownie pięć miesięcy przed ślubem. Zniszczyłeś siebie w moich oczach. Zniszczyłeś mnie. Zniszczyłeś każdą chwilę, każde wspomnienie, każdy skrawek naszego życia. Nie potrafię nawet opisać w słowach tego, co właśnie czuję i co dzieje się z moim sercem. Czuję, jak powoli każda moja najdrobniejsza komórka ciała umiera, jak rozdziera się na pół, znowu na pół i znowu. Czuję pustkę ogarniającą moje ciało, mój umysł, moje serce, każdy narząd, który funkcjonował dzięki miłości do Ciebie, każdą najmniejszą cząsteczkę mnie, która cię kochała.


And we had magic and this is tragic 
You couldn't keep your hands to yourself 

Jak ognia starałam się unikać Ciebie, pytań o to, co się stało. Nie chciałam o tym pamiętać, a wszystko na około nadal mi o Tobie przypominało. Otworzyłam gazetę, na jej końcu widniało twoje zdjęcie z kolegami na boisku. Włączyłam telewizor, widziałam cię ruchomego podczas meczu, jak atakowałeś, blokowałeś, serwowałeś, broniłeś bez tego blasku w oku. Nie byłeś sobą. Widziałam cię nawet w internecie, gdy prawie wszędzie pisało, że bierzesz ślub. Piątego września. Dzięki temu artykułowi wreszcie dowiedziałam się z kim mnie zdradziłeś, a kim będziesz miał dziecko. Pisali tam, że bardzo kochasz niejaką Karolinę i że już za kilka miesięcy na świecie pojawi się wasz mały skarb. A podobno to ja miałam stać na jej miejscu...

I feel like our world's been infected
And somehow you left me neglected
We've found our lives been changed
Babe, you lost me

Nawet nie wiesz, jak bolało mnie to, ze nigdzie nie wspomniałeś o mnie, że nigdzie nie pisało, że to ze mną miałeś wziąć ślub, że to ja miałam zostać twoją żoną, że to ja miałam urodzić ci dziecko. Dlatego właśnie musiałam wyjechać. Chciałam być jak najdalej od ciebie. Chciałam przestać cierpieć. Dlatego następne pięć lat spędziłam za granicą. Mieszkałam w Nowym Yorku, byłam jednym z najlepszych fachowców od reklamy, miałam wszystko. Świetną pracę, masę pieniędzy, wiele przyjemności, sławę, wielką karierę. Miałam nawet chłopaka. Byliśmy razem cztery lata. Matt dał mi poczucie, że jestem dla kogoś ważna. Nie kochałam go, lecz brnęłam w dalsze etapy naszego związku. Skrzywdziłam go. Uciekłam sprzed ołtarza, zostawiając wszystko. Rzuciłam pracę, zerwałam znajomości, spakowałam swoje rzeczy i wróciłam do Polski.

Teraz mieszkam już od roku w Warszawie. Bez problemu znalazłam pracę, kupiłam duży apartament na dziesiątym piętrze z widokiem na Stadion Narodowy. I tak po prostu sobie tu żyję. Czasem gdzieś wyjadę, zaproszę kogoś na noc do swojego łóżka, spotkam się ze starymi znajomymi. A teraz moim zadaniem jest podróż do Lublina, żeby podratować wizerunek tamtejszej drużyny. O Tobie już zapomniałam. Nie ma cię już w moim sercu. Nie myślę o Tobie. Po prostu pozwoliłam ci wybrać, a ty mnie straciłeś.

Now I know you're sorry
 And we were sweet 
Oh, but you chose lust when you deceived me 
And you'll regret it, but it's too late 
How can I ever trust you again?

Wchodzę na salę, gdzie właśnie rozgrywany jest mecz. Siatkówka, którą kiedyś kochałam, teraz mnie brzydzi. Jestem tu tylko dlatego, że takie dostałam polecenie. Zniesmaczona owiewam graczy swoim wzrokiem. Kilku młodych przystojniaków, kilku starszych wyjadaczy, których pamiętam z czasów, gdy z nimi grałeś. No i oczywiście mój brat, rozmawiający akurat z jakimś zawodnikiem z "9" na plecach. Macham do niego, odmachuje mi, a po chwili osobnik z "9" odwraca się.

- Co tu robisz?
- A to nie mogę przyjechać do brata na mecz? Doskonale wiesz, że Paweł jest dla mnie najważniejszy - kuję cię spojrzeniem. Mierzymy się przez chwilę wzrokiem, dopóki do twojej nogi nie przytula się mała dziewczynka. Na oko może mieć sześć lat. Jest Twoją córką.
- Tato, chodźmy już do domu. Znudziło mi się już siedzenie z ciocią Anetą, Bartkiem i Zosią. Chcę do Mikiego - widzę, jak bierzesz ją na ręce i całujesz w czoło.
- Zaraz pojedziemy skarbie... To jest siostra wujka Pawła, wiesz. Chyba jej jeszcze nie znasz - stawiasz ją na parkiecie.
- Amelka Kadziewicz - dziewczynka podaje mi dłoń i uśmiecha się radośnie.
- Cześć. Ja jestem Laura...
- Tato, to co jedziemy? Musimy jeszcze choinkę ubrać i pomóc babci Jadzi w kuchni - ciągnie ojca w stronę wyjścia. 
- Melka daj mi chwilkę. Idź poodbijaj piłkę z dziećmi - dziewczynka posłusznie odchodzi, a mnie miażdży twoje spojrzenie. - Spędzisz te święta ze mną?
- Łukasz... A matka Amelki, a Twoi rodzice, Paweł i Aneta, moi rodzice. Co z nimi.
- Karolina nie żyje... Mała nawet jej nie pamięta... Chcę pogadać...
- Przecież rozmawiamy.
- Laura... Przepraszam... Wiem, że to głupie, ale czy mogłoby jeszcze kiedyś być między nami tak, jak wtedy? Czy mogłabyś mnie jeszcze pokochać? - unosisz mój podbródek, opierając swoje czoło na moim. - Mogłabyś?
- A ty mógłbyś, sprawić, żebym zapomniała? Bo kochać nie przestałam cię nigdy...
- Mógłbym... Tylko powiedz, że tego właśnie chcesz?
- Chcę swoich marzeń, Łukasz... A nimi jesteś ty...

Jeżeli kogoś kochasz, to pozwolisz odejść. 
Jeżeli kogoś kochasz, to pozwolisz wrócić...

~*~*~
Bo jeśli kochasz naprawdę, to już na zawsze....
Napisałam, bo miałam wenę, a i Kari mnie do tego niejako zmotywowała, bo mi cały czas mówi o szczęśliwym życiu, a ja chyba wole to zawiłe. Macie Laurę i Łukasza. Dwoje ludzi, którzy wiele stracili, wiele zyskali, wiele przeszli. I wiecie co?
Przez ten cały czas się kochali, tak prawdziwie, dojrzale, tak na prawdę...
Maniek mnie tu prosiła, żeby was jeszcze raz zaprosić na dalsze losy poprzedniej jednopartówki, więc zapraszam serdecznie na Muzyka, przyjaźń, radość, śmiech. gdzie możecie śledzić losy Kuby i Oli ;)
Pozdrawiam i mam nadzieję, że się wam spodobało,
Dzuzeppe :*

środa, 6 listopada 2013

6.4 - "... Maleństwo jeszcze bardziej Was połączy..."


Siedzisz właśnie w pustym mieszkaniu i zastanawiasz się nad tym, czy skorzystać z zaproszenia i udać się na ślubną mszę świętą. Nie wiesz czy powinieneś tam być. Albo inaczej. Ty powinieneś być tą jedną z dwóch najważniejszych osób tego dnia. Powinieneś stać tuż obok Jej boku i wdzięcznie uśmiechać się do księdza. Powinieneś walczyć jak lew, by nie potrzebować tej trzeciej szansy. Powinieneś już nigdy nie sprawić, żeby cierpiała. Powinieneś zawsze dotrzymywać obietnicy, którą złożyłeś jej w noc, w którą się pogodziliście. 


Ale ty dałeś jej w ostatniej chwili odejść. Pozwoliłeś, by uciekła sprzed ołtarza, głośno uderzając obcasami o podłogowe kafelki. Nie zatrzymałeś jej, gdy powiedziała ci, że wyjeżdża z kraju i znika dla ciebie na dwa lata. Pozwoliłeś, by zasmakowała innego życia. Sprawiłeś, żeby zmieniła się przez ciebie i nie chciała już myśleć o tej dziewczynie, która była szczęśliwa z Tobą. Udawałeś, że ją rozumiesz, lecz nawet nie chciałeś. Początkowo, chciałeś Ją znienawidzić, chciałeś, by poczuła się tak jak ty, ale już po tygodniu stwierdziłeś, że zasługiwałeś na to, żeby cię zostawiła.

Godzinę przed uroczystością zdecydowałeś, że idziesz. W końcu za mąż wychodzi twoja niedoszłą szwagierka. Wiesz, że Ona na pewno tam będzie. Ba! Kamila na pewno poprosiła Ją już o świadkowanie. Nie możesz ułożyć sobie w głowie tego, że od dwóch lat powinieneś być Jej mężem, a nie jesteś teraz nawet chłopakiem. Nie chcesz nawet rozmyślać już na temat tego, co by było, gdybyście jednak stali się małżeństwem. Od pewnego czasu nienawidzisz gdybania.


- Dzień dobry... - podchodzisz do ludzi, którzy kiedyś byli dla ciebie jak właśni rodzice i nie wiesz, co możesz dalej powiedzieć. 

- Kubuś, cieszę się, że jesteś - Jej matka zawsze się do ciebie w ten sposób zwracała. 
- Kuba... Chcemy, żebyś o czymś wiedział... Kornelia jest...
- Przyjechali! Rodzice panny młodej, zapraszam na swoje miejsca w kościele - odciąga ich młoda kobieta, która organizuje całą uroczystość. 


Nie dowiesz się jeszcze tego, co mieli na myśli państwo Wielińscy. Nie zdobędziesz wiedzy, która sprawi ponowne ukucie w sercu. Teraz koncentrujesz się na Młodej Parze. Nie widzisz Kornelii przy ołtarzu z siostrą. Nie widzisz jej w ogóle. Sam siedzisz w jednej z ostatnich ławek, docierają do ciebie tylko nieliczne słowa wypowiadane przez kapłana. Nie interesuje cię to, że dziewczynki w nastoletnim wieku mało co nie powykrzywiają sobie karków, zerkając co chwile na ciebie. 



Dopiero, gdy większość zgromadzonych udaje się do Komunii Świętej, widzisz Ją. W pięknej, długiej, fioletowej sukni, w delikatnym makijażu, rozpuszczonych włosach. Przyglądasz się Jej uśmiechniętej twarzy, a sam również się uśmiechasz. Zerkasz na Jej palec serdeczny w poszukiwaniu pierścionka albo obrączki, lecz widzisz tylko przenikliwą zieleń diamentu pierścionka, który dostała od ciebie na urodziny. oglądasz się wokoło Niej w poszukiwaniu Jej partnera, lecz widzisz tylko mężczyzn z Twojej niedoszłej rodziny. Suniesz wzrokiem po sylwetce i zauważasz delikatną wypukłość. Jest w ciąży...



Nie bawisz się na parkiecie. Nie masz ochoty wywijać do największych przebojów Disco Polo czy nawet tych typowo weselnych piosenek. Nie wędrujesz wzrokiem po ciałach pięknych kobiet, lecz patrzysz się tylko w jeden punkt. Patrzysz się na nią. Co chwilę dosiada się do niej ktoś znajomy czy krewny. Nawet na chwilę nie jest sama. Nawet przez moment nie patrzy na ciebie.



- Mogę? - pytasz, gdy wreszcie wokół niej nie kręcą się inne osoby, a innego wyboru, niż Jej zgoda, nie przewidujesz.

- Tak...
- Który to miesiąc? - otwarcie pytasz, delikatnie odsłaniając Jej twarz zasłoniętą włosami.
- Koniec trzeciego - uśmiecha się.
- A gdzie ten, co stworzył z Tobą tą małą istotkę, którą nosisz pod sercem?
- Nie ma go... Gdy tylko dowiedział się o ciąży, to zwiał. Z reszta my nawet nie byliśmy razem. 
- Co teraz będzie?
- Z czym?
- Z nami, Kornelia... Ja nadal cię kocham. Teraz to wiem. Obiecuję ci to, że to maleństwo też będę kochać, Że postaram się być najlepszym ojcem, jakim tylko będę mógł być... Kori...
- Kuba, ale przecież to nie jest Twoje dziecko...
- Jak to nie? Przecież liczy się to, kto będzie się nim zajmował, kto je będzie karmił, kto będzie wstawał w nocy, kto pokarze mu, jak żyć i przeprowadzi przez życie. Kornelia ja jestem na to gotowy. Jestem gotowy na to, żebyście oboje stali się moją rodziną... Żebyśmy byli jednością. Ja, Ty i Maleństwo... - delikatnie kładziesz rękę na jej brzuchu. Delikatnie przybliżasz swoją twarz do Niej i subtelnie muskasz jej usta.
- Ja ciebie też nie przestałam kochać...


Wszystkie twoje obietnice realizujesz tak dobrze, jak tylko możesz. Nie działasz na siłę. Nie spieszysz się. Po prostu jesteś, a Kori powoli przekonuje się do ciebie ponownie. Uwielbiasz kłaść głowę na jej klatce piersiowej, a dłońmi gładzić zaokrąglony brzuch. Uwielbiasz patrzeć na to, jak udoskonala pokoik dla Maleństwa w Waszym nowym domu za miastem nad brzegiem morza. Uwielbiasz wsłuchiwać się w jej miarowy oddech przez sen i upajać się nim, jak najlepszym narkotykiem. Bo to ona nim jest. To ona jest drugą połówką ciebie, a Maleństwo jeszcze bardziej Was połączy...


~*~*~
I to jest już jakby epilog historii Kuby Jarosza i Kornelii Wielińskiej. :(
Jak widzicie, nie potrafię skrzywdzić moich bohaterów ;)
Wiem, że mam zaległości, że nie komentuję, ale ostatnio złożyło się trochę spraw na siebie.
Ale mam dobre wiadomości. 
* W niedzielę powróci chyba już Maniek ze swoim jednopartem, który będzie równocześnie prologiem jej nowej historii  gdzie bohaterami będą Kuba Popiwczak i Aleksandra wiśniewska ;) Zapraszam do niej :P

* Powracamy również i my obie we wspólnym projekcie :D
Na razie mamy szkic w głowie i masę pomysłów, ale mamy również głęboką nadzieję, że będziecie chciały być tam z nami ;) Lights will guide you home  :D

* Trzecią dobrą nowiną jest rozpoczęcie mojej współpracy z Eternel_Hope.
Zapraszam Was do zapoznania się z naszą Metodą na szczęście  :D

Ściskam Was wszystkie :*
Dzuzeppe :*